"Jedno zachwycenie dziennie. Jedno zagapienie. jedno zdumienie. jedno zadziwienie. Chociaż jedno. I jedno dziękczynienie dziennie."
sobota, 31 lipca 2010
piątek, 30 lipca 2010
czwartek, 29 lipca 2010
środa, 28 lipca 2010
wtorek, 27 lipca 2010
poniedziałek, 26 lipca 2010
sobota, 24 lipca 2010
czwartek, 22 lipca 2010
środa, 21 lipca 2010
MInimalizm - zakupy
Czas na zmiany
Wprowadzam więc zmiany. Przechodzę na prostą drogę. Istotną częścią tej zmiany jest posiadanie przedmiotów.
Ustaliłem dla siebie nowe zasady kupowania:
Tydzień do namysłu
Jeśli chcesz coś kupić poczekaj 7 dni z tą decyzją. Jeśli po tych 7 dniach nadal uznam, że dana rzecz wcale nie jest taka potrzebna problem znika. Pomaga to też opanować ciągoty do kupowania wszelkiego rodzaju “promocji dnia”
Czy nie mogę tego pożyczyć?
Tak naprawdę jak często będę tego używał i jeśli jest to 2 razy do roku to czy warto wydawać na to pieniądze?. Może ktoś ze znajomych ma już coś takiego.
Koszt/dzień
Łączy się z poprzednia i o ile nikt ze znajomych nie ma np szlifierki albo kolorowej drukarki to zadaję sobie pytanie jaki będzie koszt użycia. Ile razy będę potrzebował coś wydrukować w kolorze rocznie? 20 razy? Czyli koszt takiego wydruku to dla mnie po pierwszym roku koszt drukarki/20. Sporo. Często uświadomienie sobie tej kwoty otrzeźwia najlepiej.
Czy ja już tego nie mam?
Zanim coś kupię zastanawiam się czy żadnej z rzeczy jakie posiadam nie mogę wykorzystać w taki sposób jak przedmiot który chcę kupić. Jest wiele przedmiotów w domu które mogą spełniać więcej niż jedną funkcję.
Czy jest mi to naprawdę niezbędne?
Czy nie mogę się bez tego obejść? Jeżeli tak to jak sobie bez tego dawałem radę do tej pory? Czy jest mi to potrzebne do pracy? Będę szczęśliwszy posiadając to? Odpowiadając sobie na takie pytania można sobie uświadomić jak bardzo zakup jest podyktowany tylko emocjami, a jak bardzo jest rzeczywiście przemyślaną decyzją.
Tak w skrócie wygląda moja walka z nabywaniem nowych rzeczy. Następnym razem napiszę o tym jak pozbywam się tego co już się mam i po co to w ogóle robię.
Cytat stąd: http://prostadroga.pl/page/4/
Wprowadzam więc zmiany. Przechodzę na prostą drogę. Istotną częścią tej zmiany jest posiadanie przedmiotów.
Ustaliłem dla siebie nowe zasady kupowania:
Tydzień do namysłu
Jeśli chcesz coś kupić poczekaj 7 dni z tą decyzją. Jeśli po tych 7 dniach nadal uznam, że dana rzecz wcale nie jest taka potrzebna problem znika. Pomaga to też opanować ciągoty do kupowania wszelkiego rodzaju “promocji dnia”
Czy nie mogę tego pożyczyć?
Tak naprawdę jak często będę tego używał i jeśli jest to 2 razy do roku to czy warto wydawać na to pieniądze?. Może ktoś ze znajomych ma już coś takiego.
Koszt/dzień
Łączy się z poprzednia i o ile nikt ze znajomych nie ma np szlifierki albo kolorowej drukarki to zadaję sobie pytanie jaki będzie koszt użycia. Ile razy będę potrzebował coś wydrukować w kolorze rocznie? 20 razy? Czyli koszt takiego wydruku to dla mnie po pierwszym roku koszt drukarki/20. Sporo. Często uświadomienie sobie tej kwoty otrzeźwia najlepiej.
Czy ja już tego nie mam?
Zanim coś kupię zastanawiam się czy żadnej z rzeczy jakie posiadam nie mogę wykorzystać w taki sposób jak przedmiot który chcę kupić. Jest wiele przedmiotów w domu które mogą spełniać więcej niż jedną funkcję.
Czy jest mi to naprawdę niezbędne?
Czy nie mogę się bez tego obejść? Jeżeli tak to jak sobie bez tego dawałem radę do tej pory? Czy jest mi to potrzebne do pracy? Będę szczęśliwszy posiadając to? Odpowiadając sobie na takie pytania można sobie uświadomić jak bardzo zakup jest podyktowany tylko emocjami, a jak bardzo jest rzeczywiście przemyślaną decyzją.
Tak w skrócie wygląda moja walka z nabywaniem nowych rzeczy. Następnym razem napiszę o tym jak pozbywam się tego co już się mam i po co to w ogóle robię.
Cytat stąd: http://prostadroga.pl/page/4/
wtorek, 20 lipca 2010
niedziela, 18 lipca 2010
piątek, 16 lipca 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)